Przeskocz do treści

Jestem psychopatą?

17 grudnia, 2012

Temat zgubnego wpływu gier komputerowych na psychikę był, jest i będzie wałkowany jeszcze przez wiele lat. Ale trudno nie reagować, gdy ktoś obarcza jedną z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu winą, za brutalne zbrodnie.

Na pewno wszyscy słyszeliście o kolejnej, przerażającej zbrodni w Stanach. Niejaki Adam Lanza, lat 20, zaburzenia osobowości, poglądy anarchistyczne(podobno), zamordował 27 Bogu ducha winnych dzieciaków. Jako że w USA nie ma czegoś takiego jak „dowód tożsamości”, identyfikacja zbrodniarza była problematyczna. W pewnym momencie media podały imię i nazwisko mordercy, jak twierdzili dziennikarze, zwał się Ryan Lanza.

Mass Effect - skończyłem całą trylogię. Zacznijcie się bać.

Mass Effect – skończyłem całą trylogię. Zacznijcie się bać.

Pierwszą rzeczą, którą zrobili internauci, było rzecz jasna wyszukiwanie szanownego pana na największym serwisie społecznościowym. Znaleźli profil, zaczęli udostępniać jego zdjęcia z dosadnymi komentarzami z gatunku „Twarz prawdziwego zła”, „Morderca” i tak dalej.
Nawet nie chce mi się znów szerzej komentować, jak bezmyślni są ludzie. I w tej sytuacji również media. Bez sprawdzenia wiarygodności przeróżne serwisy i stacje informacyjne zaczęły pokazywać zdjęcia Ryana, społeczeństwo automatycznie przyjęło jego wizerunek, jako twarz samego Szatana. Po wyjaśnieniu sprawy, gdy okazało się, iż doszło tylko do przypadkowej zbieżności nazwisk, każda ze wspomnianych stacji i serwisów zamieściła sprostowanie, lecz jak to zwykle bywa – tylko zła informacja się sprzedaje. Z tego powodu można założyć, że mniej niż połowa osób, które widziały wcześniej informację, jakoby Ryan był zabójcą, zobaczy sprostowanie. Pamiętacie Grażynę Żarko? Nawet po wyjaśnieniu, ciągłych komentarzach, a nawet opisywaniu tej sprawy przez media, ciągle są ludzie, którzy biorą ją na poważnie. Nie zdziwiłbym się, gdyby Ryan dostał pewnego dnia, wybaczcie kolokwializm – „kosę pod żebro”.

Ale nie konkretnie na temat samej pomyłki chciałem napisać, a na temat kolejnego „wielkiego oburzenia” tym, że domniemany zabójca był graczem – Ryan Lanza miał na swoim profilu na FB „polubiony” fanpage gry „Mass Effect”. A co się na nim zaczęło dziać, to głowa mała… Komentarze takie jak „Dobra robota panowie, macie krew na rękach. Krew, której nie da się zmyć” albo „Gry szkolą morderców i psychopatów” to tylko lżejsze przykłady. Już abstrahując od naiwnej wiary we wszystko, co się czyta, chodzi o zwyczajne, głupie szukanie winnych. A najlepiej zrzucić winę na coś, o czym nie ma się pojęcia. Tutaj znajdziecie więcej informacji – http://www.digitaljournal.com/article/339124

Nie muszę chyba tłumaczyć, kim jest Breivik. Ten pan także posiadał profil na „twarzoksiążce”. Był miłośnikiem gier takich jak „Dragon Age 2”, „World of Warcraft” czy „Call of Duty”. Masa serwisów podawała informacje, że właśnie w tych tytułach Breivik szkolił się(!) przed akcją. A już szczytem głupoty był jeden z tekstów, na który natrafiłem zaraz po całej tragedii – „Call of Duty” nazwano niezwykle realistycznym, brutalnym symulatorem terrorystów. Ręce opadają. Co drugi film akcji przedstawia przemoc bardziej sugestywnie i realistycznie niż jakakolwiek część tej popularnej serii gier.

Gry video, zainteresowania, a nawet po części poglądy danego człowieka nie mają zwykle nic wspólnego z takimi zbrodniami. Jeśli ktoś ma skłonności do przemocy, jest niezrównoważony psychicznie, to w co grał, co czytał, jakiego Boga wyznawał, czy nawet jakie miał poglądy polityczne nic w tej materii nie zmienia – prędzej czy później może wybuchnąć. Nawet jeżeli jest fanem „Cooking Mama”. Czy za morderstwo przy użycia noża obwiniamy ten przedmiot, czy samego nożownika? To tylko narzędzie, które, gdy znajdzie się w nieodpowiednich rękach, może doprowadzić do tragedii. Podobnie jest z grami.

Na rynku nie brakuje brutalnych produkcji. Czy można jednak obwiniać je za czyjąś głupotę, agresję lub problemy psychiczne?

Na rynku nie brakuje brutalnych produkcji. Czy można jednak obwiniać je za czyjąś głupotę, agresję lub problemy psychiczne?

Zapoznajcie się z tym krótkim newsem – http://www.cdaction.pl/news-30178/naukowcy-brutalne-gry-sa-jak-palenie-papierosow.html . Kolejny raz nazwano „CoDa” brutalną grą. Dobrze, że twórcy tego badania nie widzieli „Postala”, bo mogliby zejść na zawał w wyniku szoku. Pierwsze, lepsze wydanie „Faktów” jest brutalniejsze. Czy tylko ja mam wrażenie, że garstkę badanych podzielono w sposób mniej więcej taki „Kto chce CoDa? A kto chce Dirta?”? Biorąc pod uwagę rzetelność i pomysłowość „amerykańskich naukowców”, wcale bym się nie zdziwił. Takie postawienie sprawy, rzecz jasna, sprawiłoby, że wynik nie ma żadnego znaczenia. A najpewniej tak właśnie było.

Gram od ponad 15 lat we wszelakie gry. Nie są mi obce i brutalne produkcje. Tak, to prawda, czasem czerpię wręcz perwersyjną radość z siekania kolejnych zastępów wrogów w „God of War”, to prawda, że uwielbiam zaliczyć soczystego headshota w Fpsach online, dodatkowo ozdobionego fontanną krwi, ale jednocześnie jestem człowiekiem niezwykle spokojnym. Łagodnym wręcz. Nawet pozbawienie karpia życia przed świętami jest dla mnie trudne, a choć w końcu to zrobię, przez dwa kolejne tygodnie mam kaca moralnego ;) Praktycznie wszyscy ludzie w podobnym do mojego wieku, grają w jakieś gry komputerowe. Mniej lub więcej, jednak grają. Nie zauważyłem żadnego sprężenia między grami(też brutalnymi) a zachowaniem danej osoby. Oczywiście trzeba uważać z prezentowaniem krwawych, pełnych przemocy, przekleństw i seksu gier dzieciom, aczkolwiek również takich osób, grających niegdyś jako dzieci w tego typu produkcje znam dziesiątki(ba, sam w takie gry gówniarzem będąc grałem), ale z jakiegoś powodu żadne z nas jeszcze nigdy nikogo nie zamordowało… Nie zrzucajmy całej winy na jeden aspekt sprawy. Do czegoś takiego prowadzi szereg czynników. Na tyle dużo, że bezpodstawne jest zwalanie winy tylko na jeden.

Przeciwnicy gier muszą sobie w końcu uświadomić – będziemy grali, nasze dzieci też będą grały, ich dzieci również – i żadne zatwardziałe dewotki tego nie zmienią.

From → Gry

One Comment
  1. Tak, też lubię czasami się rozładować w jakieś „brutalniejszej” grze. Ale jak musiałem wynieść z pułapki mysz to mało co się nie porzygałem. Nie dlatego, że to mysz, tylko dlatego, że ta biedna mała myszka została trafiona w szyję i było dużo krwi i mi się jej nawet szkoda zrobiło. Może dlatego że jak byłem mały to miałem chomiki. Tak poza tym to tylko czekać jak urządzę jakiś napad na bank i zamorduję 100 ludzi :D

Dodaj komentarz